sobota, 25 maja 2013

Rozdział 4

UWAGA! PROSZĘ PRZECZYTAĆ CAŁĄ INFORMACJĘ POD ROZDZIAŁEM.

Z Justinem nie rozmawiam już od około trzech tygodni. Zaczęło się od tego, że na początku roku szkolnego była impreza, na którą byłam zaproszona, zatańczyłam z innym chłopakiem niż sam Just. Nie, nie jesteśmy razem, jesteśmy, a może byliśmy przyjaciółmi. Na lunchu nie siada z naszą paczką, a mówiąc z naszą paczką mam na myśli mnie, Chrisa i Ryana na stołówce, a gdy mnie widzi ucieka przede mną wzrokiem. Nie wiem o co mu chodzi, ale mam zamiar poważnie z nim porozmawiać przy najbliższej okazji. 
Wchodząc do szkoły poczułam na sobie wzrok wszystkich przeniósł się na mnie. Było tak tylko na początku roku, a potem wszystko ucichło. Każdy zaczął coś szeptać, a ja nie kryjąc zdezorientowania podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej książki fizyki. Zerknęłam jeszcze w lusterko na drzwiczkach od szafki i udałam się  w kierunku sali od tego przedmiotu. W klasie jak zwykle usiadłam w rzędzie pod oknem, w ostatniej ławce. Ławkę obok mnie zajmował Bieber, a Christian i Ryan mieli ławki dwa rzędy do przodu. Po chwili wszyscy uczniowie byli w klasie, no, prawie wszyscy, bo nie było Biebsa, zadzwonił dzwonek na lekcję i wszedł pan Fell. 
-Witam wszystkich gorąco.... - zaczął mówić gdy nagle przerwał mu wpadając do klasy Justin, który miał tak zmierzwione włosy, a na policzkach rumieńce, jakby właśnie skończył pieprzyć się z plastikową Lalką Barbie w szkolnym kiblu. Sądząc po jego spojrzeniu skierowanym w moją stronę raczej się nie myliłam - panie Bieber, cóż było przyczyna pańskiego spóźnienia?
-Samochód mi nie chciał odpalić - burknął pod nosem udając rozpacz, ale ja znam te jego sztuczki. Chyba przeciągnął mu się sex w szkolnym kiblu, ewentualnie na tyłach jego samochodu.
-Dobrze... proszę usiąść, a ja będę kontynuował to, zanim mi przerwano - zaczął - wykonacie w parach projekt, który będzie stanowił 40 procent waszej oceny na koniec semestru - klasa głośno jęknęła z niezadowolenia - tak jak powiedziałem, będziecie go  wykonywać w parach - klasa westchnęła z ulgą - przydzielonych przeze mnie - kolejny jęk niezadowolenia - tak więc przydzielę was w pary, a następnie rozdam wam tematy. Na wykonanie tej pracy macie 10 tygodni.  Beadles i... Butler... - rozpoczął przydzielanie a ja czekałam z niecierpliwością na swoje nazwisko - Johns... i Bieber - dalej już nie słuchałam, bo po co? Serio, to z jednej strony się cieszyłam, że jesteśmy razem w parze, a z drugiej strony nie chciałam z niem się spotykać przez 0 tygodni pracy przy projekcie, nie znając nawet przyczyny tego, że się do mnie nie odzywa i mnie unika. - Teraz wyczytam pary jeszcze raz, i wymienione osoby podejdą do mnie po temat. Potem do końca lekcji siadacie w jednej ławce i obmawiacie waszą pracę. - czekałam na naszą kolej, a  gdy nas wyczytano to niechętnie podniosłam tyłek z krzesła i ruszyłam w stronę biurka Fell'a. Odebrałam temat i spojrzałam na kartkę - fizyka kwantowa. No cudnie. 
-Chodź do mnie, obgadamy co i jak - rzuciłam do Justina od niechcenia i nie czekając na jego odpowiedź usiadłam w swojej ławce spoglądając w okno. Nagle poczułam czyjąś dużą rękę na moim udzie. Nie patrząc kto to wiedziałam, że to Biebs, więc czym prędzej strąciłam jego rękę z wielkim plaskiem. 
-Nie dotykaj mnie - warknęłam rzucając mu wrogie spojrzenie. 
-Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało - mruknął przeczesując palcami swoje idealne miodowe włosy.
-Wcześniej, jakoś nie unikałeś mnie przez ponad trzy tygodnie i ze mną rozmawiałeś - powiedziałam z ironią.
-Nie moja wina, że nie mam czasu - odszczekał się. 
-To nie miałeś nawet czasu napisać durnego sms'a? - prawie że krzyknęłam i spojrzałam w jego oczy. Dopiero teraz zorientowałam się, że ma powiększone źrenice - tylko mi nie mów, że coś brałeś - rzuciłam krótko z niedowierzaniem w głosie.
-Zluzuj majty - powiedział wściekle - zmieńmy temat, co? W końcu trzeba będzie zacząć to gówno.
-U mnie o 19 - powiedziałam i nie czekając na jego odpowiedź wyszłam z klasy bo zadzwonił dzwonek zwiastujący koniec lekcji pierwszej.

                                             * * 
*

-To co dziś pani Mia zamawia? - zapytał rozbawionym tonem Christian. 
-Sałatkę grecką i sok pomarańczowy- powiedziałam i odebrałam sałatkę i napój od kucharki. Nie czekając dłużej podeszłam do naszego stolika, gdzie po chwili przyszli chłopaki i sam pan Bieber. 
-A z jakiego to powodu szanowny pan Bieber zaszczycił nas swoją obecnością? - zapytałam wkładając tyle sarkazmu w każde słowo ile zdołałam. 
-Ach kochanie, ja też za tobą tęskniłem - powiedział siadając obok mnie i łapiąc mnie za rękę. 
-Łapska przy sobie - warknęłam jadowicie w jego kierunku.
-Kotuś, spokojnie.. - powiedział szczerząc się jak głupi i podnosząc w tym samym czasie ręce w geście obronnym. Nikt się już nie odzywał więc zaczęłam konsumować moją sałatkę. 
-A tak na marginesie, to oprócz projektu w twoim pokoju możemy zrobić coś więcej, no wiesz... - zaczął przymilnie ale już nie skończył, bo sprzedałam mu soczystego liścia. Jego twarz się wykręciła a on złapał się za policzek z cwanym uśmiechem. 
-Ostra, lubię takie - powiedział bezczelnie, a ja nie czekając na zbawienie rękę zacisnęłam w pięść i przyłożyłam mu w nos, z którego polała się krew. Poczułam na sobie zdziwione spojrzenia całej stołówki i bez zastanowienia wzięłam do ręki kubek mojego soku i wylałam na jego perfekcyjnie ułożone włosy. 
-Pierdol się, byle nie ze mną. Zaczynamy robić projekt o 18 u mnie w  domu, a jeżeli cię nie będzie punktualnie, to przyjdę do ciebie i ci znowu przyjebie - powiedziałam i odeszłam kierując się w stronę klasy, w której miałam ostatnią lekcję.

POV Justin

Serio, to zachowałem  się wobec niej jak chuj. Nie mam do niej o to żalu, dostałem, bo sobie zasłużyłem, i koniec. Ale przecież nie powiem o tym jej i chłopakom. 
-Ale cię urządziła... - pokręcił głową Chris. 
-Suka - mruknąłem prawie niedosłyszalnie, ale chłopaki i tak to usłyszeli. 
-Stary, ja na prawdę nie wiem, czemu ty się wobec niej zachowujesz jak popierdoleniec. Nie pamiętasz, jak było we wakacje i trzy tygodnie temu? - zapytał a ja siliłem się bym wyglądał, jakby ten spadł z księżyca mówiąc o tym - Byliście nierozłączni. Wszędzie chodziliście razem, zachowywaliście się jak para...
-I może to był błąd. Chuj to was obchodzi. - rzuciłem w ich stronę i wyszedłem ze stołówki. 

POV Mia

Weszłam do jak zwykle pustego domu. No bo taka prawda - idę do szkoły, rzadko kiedy mama jest w domu, a o tacie nic nie wspomnę, bo całymi dniami przesiaduje w biurze. Wracam ze szkoły - dom jest pusty, a rodzice wracają około 21. Cud, że jeszcze w niedzielę nie pracują. Zrzuciłam ze stóp trampki, torbę rzuciłam gdzieś w salonie i poszłam do kuchni przygotować sobie coś na obiad. Spójrzmy prawdzie w oczy - nie chciało mi się nic robić, więc zamówiłam pizzę i udałam się do swojego pokoju zgarniając przy tym torbę. Rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy czekając na dostawcę z pizzą. Nawet nie pamiętam, w którym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi i po chwili  zajadałam się moim gotowym daniem. Nie chciało mi się nic robić, a że miałam jeszcze trochę czasu do przyjścia mojego sąsiada weszłam na twittera. Dodałam parę tweetów nie zwracając uwagi na to, ile czasu mi to zajęło, a zajęło na pewno sporo czasu, bo gdy dodawałam jeszcze jednego tweeta, zadzwonił dzwonek do drzwi. Odłożyłam laptopa na bok i zeszłam na dół otworzyć drzwi. Tak jak myślałam za nimi stał Justin z zegarkiem na ręku. 
-17.57 - powiedział szczerząc się jak popapraniec. 
-Wchodź, i jeżeli nie zapomniałeś, gdzie jest mój pokój, to idź do niego. - mruknęłam i weszłam do kuchni po dwie szklanki, butelkę jakiegoś napoju, chipsy i ciastka Oreo. 
-Robimy to co mamy zrobić a potem wypad bo zamierzam iść na imprezę. - rzuciłam do niego kładąc przyniesione przeze mnie rzeczy na biurku. 
-Więc w takim razie ja robię za twojego ochroniarza - powiedział wypinając klatę do przodu. Chwilę się zastanowiłam i przytaknęłam. 
-Ty prowadzisz, a ja mam zamiar się najebać - powiedziałam zadowolona ze swojego planu - robimy projekt do 19.30, a o 20 wyjeżdżamy. 


-Na dzisiaj koniec, idę się uszykować, przed 20 będę - powiedział Just wychodząc z mojego pokoju. Ja szybko weszłam do łazienki ściągając z siebie ubrania, włosy spięłam w wysoki kok, aby ich nie pomoczyć i wskoczyłam pod prysznic. Wtarłam w ciało żel i spłukałam pianę. Zawinęłam się w ręcznik i zabrałam się za ułożenie włosów i makijaż. Włosy lekko skręciłam lokówką, podpięłam pod jeden bok wsuwkami i spryskałam lakierem dla utrwalenia. Powiekę górną i dolną od środka rozjaśniłam srebrnym cieniem, a potem dokończyłam czarnym. Na koniec rzęsy przejechałam tuszem i weszłam do garderoby. Z niej wybrałam czarną sukienkę odcinaną pod biustem, czerwone platformy i tego samego koloru kopertówkę, na uszy założyłam złote kolczyki - pióra, a na rękę parę złotych bransoletek.Na siebie zarzuciłam jeszcze skórzaną kurtkę z ćwiekami. Do torebki włożyłam telefon, pieniądze i parę innych dupereli i zeszłam na dół. W kuchni napisałam krótką fałszywą wiadomość informującą, że jestem u koleżanki ze szkoły i nie wrócę na noc bo robimy sobie babski wieczór i wrócę przed południem. Wiadomość położyłam na stole i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i prawie umarłabym na zawał, bo za nimi stał Biebs. 
-Właśnie miałem zadzwonić - powiedział i przeleciał po mnie wzrokiem - ładnie wyglądasz - dorzucił patrząc się na moje usta. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz i włożyłam je do kopertówki. 
-To do którego klubu jedziemy? - zapytał.
-Zdaję się na ciebie - odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku jego białego auta. Podeszłam do drzwi pasażera i już miałam je otworzyć  ale wyręczył mnie Justin. Otworzył je przede mną i gestem ręki nakazał mi wsiąść do środka. 

-Dlaczego taki byłeś przez ostatnie trzy tygodnie? - zapytałam po kilku minutach jazdy.
-Jaki?
-Ignorowałeś mnie. I nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię.  - prawie że warknęłam na niego. 
-Szczerze, to sam nie wiem, i nie ma zamiaru poruszać tego tematu. Chcę spędzić miły wieczór w twoim towarzystwie. 


Od autorki: Wiem, że rozdział beznadziejny, ale tylko na taki przyszła wena. I tak na marginesie wracając do pewnej wypowiedzi skierowanej w moją stronę dotycząca tego bloga i tej historii - nikogo nie zmuszam do czytania tego opowiadania, na prawdę. Nikt nie musi tego czytać na siłę. Nie mam wpływu na to, kiedy przyjdzie wena i na jaki temat będzie dany rozdział. Staram się rozdziały dodawać tak często, jak to możliwe. Ta historia ma swój temat ułożony w mojej głowie, ale jak ona się potoczy, zależy już od weny. I PROSZĘ O JEDNO. OSOBY, KTÓRE CZYTAJĄ TEGO BLOGA, NIECH POD TYM ROZDZIAŁEM ZOSTAWIĄ JEDEN, KRÓTKI KOMENTARZ - "CZYTAM". To dla was niewiele, ale dla mnie to bardzo dużo. Piszę beznadziejnie, ale cóż poradzić, człowiek uczy się na błędach. Robię to co kocham, czyli piszę opowiadania. A jeżeli ktoś nie ma ochoty tego czytać, to proszę bardzo - nikogo nie zmuszam. I pamiętajcie - jeżeli czytacie moją historię, zostawcie komentarz "czytam". O nic więcej nie proszę. 

21 komentarzy:

  1. Czytam i czekam na następny :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i się tym zachwycam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam !! :) zaje*isty rozdział czekam na nn i żeby coś się wydarzyło :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początek: CZYTAM! :)
    Na rozwinięcie: A co to się z Biebsem dzieje? No ale cóż.. Dobre było jak mu przywaliła z liścia a potem z pięści.. :) A ten projekt? PRZYPADEK? NIE SĄDZĘ.
    Jestem ciekawa co się wydarzy na tej imprezie... A znając ciebie, na pewno cos ciekawego się wydarzy. :)
    Na koniec: Życzę ci weny i stałych czytelników. :) Ostatnio długo szukałam twojego bloga i w końcu znalazłam! HURA JA! x
    Mam nadzieję, że też wpadniesz do mnie i wyrazisz opinię. :)
    http://forever-aye-lost-amaryllis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział Boski.Dla mnie piszesz świetnie..< 33 CZYTAM

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne <3 czekam na kolejny , oby pojawił się jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam <3 i powiem ci że ten blog rozdział jest zajebisty. (ale pewnie słyszałaś to już milion razy) :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam xD ;* <3

    OdpowiedzUsuń