-Mia, zbieraj się, musimy zaraz jechać na lotnisko - dobiegł mnie z dołu donośny głos taty. Jest 3 nad ranem. Rozejrzałam się jeszcze raz po moim pustym pokoju, a z oka popłynęła mi jedna, samotna łza. Puste półki, na których nie ma już moich ulubionych książek, żadnych ramek ze zdjęciami, pamiątek z wakacji... Będą teraz zajmowały półki w moim nowym domu. Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że muszę opuścić moich znajomych... Co prawda będziemy się odwiedzać, pisać ze sobą, rozmawiać przez telefon, ale to nie będzie to samo.
-Mia! Musimy już jechać! - zawołała z dołu mama. Ostatnie spojrzenie na pokój, jeszcze jedna samotna łza... Zamknięty rozdział mojego życia.
-Już możemy jechać - mruknęłam pociągając nosem gdy zeszłam do salonu. Na siłę zamykałam i otwierałam oczy, by się nie rozpłakać. Wyszłam z mamą z domu, bo tata przed domem rozmawiał z pośrednikiem od sprzedaży domu. Mama zamknęła dom i oddała klucze pośrednikowi. Rodzice pożegnali się z nim i wsiedliśmy do samochodu. Gdy zapięłam pasy mimowolnie spojrzałam na mój stary dom. Teraz już nie hamowałam łez. Zaczęły spływać po moich policzkach niczym ulewa łez. Nie mogłam nad tym zapanować. Podciągnęłam kolana pod brodę, ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam szlochać.
Po kilku minutach w końcu przestałam płakać. Tłumaczyłam sobie, że wszystko będzie dobrze, że poznam nowych, cudownych znajomych, szybko się tam za klimatyzuję.
-Mia! Musimy już jechać! - zawołała z dołu mama. Ostatnie spojrzenie na pokój, jeszcze jedna samotna łza... Zamknięty rozdział mojego życia.
-Już możemy jechać - mruknęłam pociągając nosem gdy zeszłam do salonu. Na siłę zamykałam i otwierałam oczy, by się nie rozpłakać. Wyszłam z mamą z domu, bo tata przed domem rozmawiał z pośrednikiem od sprzedaży domu. Mama zamknęła dom i oddała klucze pośrednikowi. Rodzice pożegnali się z nim i wsiedliśmy do samochodu. Gdy zapięłam pasy mimowolnie spojrzałam na mój stary dom. Teraz już nie hamowałam łez. Zaczęły spływać po moich policzkach niczym ulewa łez. Nie mogłam nad tym zapanować. Podciągnęłam kolana pod brodę, ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam szlochać.
Po kilku minutach w końcu przestałam płakać. Tłumaczyłam sobie, że wszystko będzie dobrze, że poznam nowych, cudownych znajomych, szybko się tam za klimatyzuję.
Nim się obejrzałam siedziałam już w samolocie. Bez zastanawiania się dłużej wyciągnęłam moje kochane słuchawki, które podłączyłam do telefonu. Włączyłam moją ulubioną piosenkę i nim się obejrzałam zasnęłam zmęczona tym wszystkim.
Obudziła mnie stewardessa informująca, że za 10 minut lądujemy. Odłączyłam słuchawki i schowałam je do torebki, a telefon wsunęłam to kieszeni rurek. Sen dobrze mi zrobił, od razu poczułam się lepiej. Spojrzałam w lusterko sprawdzając, czy tusz na rzęsach nie rozmazał się od łez. Na szczęście tak się nie stało. Zapięłam pasy przypominając sobie o tym, że zaraz lądujemy. Chwilę później samolot wylądował. W głośnikach rozbrzmiał głos dziękujący za wybranie ich linii lotniczych i bla bla bla. Wyszliśmy z samolotu, odebraliśmy nasze podręczne walizki i skierowaliśmy się do postoju taxi.
Obudziła mnie stewardessa informująca, że za 10 minut lądujemy. Odłączyłam słuchawki i schowałam je do torebki, a telefon wsunęłam to kieszeni rurek. Sen dobrze mi zrobił, od razu poczułam się lepiej. Spojrzałam w lusterko sprawdzając, czy tusz na rzęsach nie rozmazał się od łez. Na szczęście tak się nie stało. Zapięłam pasy przypominając sobie o tym, że zaraz lądujemy. Chwilę później samolot wylądował. W głośnikach rozbrzmiał głos dziękujący za wybranie ich linii lotniczych i bla bla bla. Wyszliśmy z samolotu, odebraliśmy nasze podręczne walizki i skierowaliśmy się do postoju taxi.
Droga do nowego domu strasznie mi się dłużyła. A gdy już dojechaliśmy na miejsce, mowę mi odebrało. Nie zobaczyłam takiego domu jak nasz poprzedni, tylko piękną willę z ogromnym ogrodem i basenem.
-Otwórz - powiedział tata wręczając mi klucze do naszego nowego domu. Nowego rozdziału w moim życiu. Niepewnie przekręciłam klucz w drzwiach, otworzyłam je, i kolejny raz zaniemówiłam. Wszystko było tak idealnie dopasowane, urządzone w prosty, ale nowoczesny sposób. Spojrzałam na tatę pytającym wzrokiem, a on już wiedział o co chodzi.
-Góra, drugie drzwi po prawo - powiedział a ja szybkim krokiem poszłam w wyżej wymienione miejsce. Otworzyłam oczy z zaskoczenia. Wszystko urządzone w kremowym kolorze. Wielkie łóżko, a na nim pełno poduszek oraz wielkie okno. Podeszłam do niego i otworzyłam je. Zobaczyłam, że z okna z domu naprzeciw obserwuje mnie jakiś chłopak. Nie. Stop. Cofam. Sexowny chłopak bez koszulki. Widząc, że mu się przyglądam on poruszał zabawnie brwiami i uśmiechnął się szeroko. Widząc to zaczęłam się niesamowicie śmiać. Chłopak pokręcił z uśmiechem głową i usiadł na parapecie. Wyszłam na balkon. Czy wspominałam, że mam balkon? Nie? Więc wyszłam na balkon, z którego mam widok na cały ogród i basen. Piękna roślinność w całym ogrodzie zachwyciła mnie maxymalnie. Czułam na sobie kogoś spojrzenie. Rozejrzałam się dokładnie i mój wzrok zatrzymał się na oknie, w którym siedział mój sąsiad. Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do pokoju. Zauważyłam w nim jeszcze dwie inne pary drzwi, w tym jedne dwuskrzydłowe i normalne, nie licząc drzwi prowadzących na korytarz. Otworzyłam te pierwsze drzwi, a moim oczom ukazała się ogromna garderoba w niezliczoną ilością półek. Przeszłam się po całym pomieszczeniu, a na końcu znalazłam jeszcze jedną parę drzwi. Uchyliłam je i doznałam szoku. Miałam tu swoją małą, ale własną siłownię! W Toronto musiałam chodzić do publicznej siłowni, a tu teraz patrz! Mam własną siłownię. Nie jest za duża, ale jak dla mnie w sam raz. Skoro tu jest siłownia a tam garderoba, to co tam może się znajdować? Nie czekając długo podeszłam do drzwi i szybkim ruchem je otwarłam. Czy coś mnie jeszcze dzisiaj zaskoczy? Sądząc po tym co już dzisiaj zobaczyłam to nic mnie nie zaskoczy. Własna łazienka z wanną i prysznicem z hydromasażem. Czy to raj? Zdecydowanie tak. Wróciłam do pokoju i spojrzałam na kartony z moimi rzeczami. Cóż, trzeba to wszystko powoli wypakować. Zaczęłam od ubrań i bielizny . Rozpakowanie ich nie zajęło mi tak dużo czasu, bo tylko trochę ponad dwie godziny Buty, biżuteria i inne dodatki jakieś 30 minut. Po rozpakowaniu tych rzeczy stwierdziłam, że mam jeszcze prawie pół miejsca w garderobie wolnego. Zostały jeszcze tylko książki i inne drobne rzeczy do rozłożenia na półkach w pokoju. Gdy skończyłam usiadłam na parapecie zadowolona z efektu mojej pracy. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę - powiedziałam cicho. Zza drzwi wychyliła się mama.
-Jak ci się podoba? - zapytała z uśmiechem.
-Jest cudownie, dziękuję - odpowiedziałam przytulając się do niej.
-Aha! Zapomniałam ci powiedzieć - zaczęła z wielkim bananem na twarzy - pamiętasz moją przyjaciółkę, która w tamtym roku nas odwiedziła?
Na mojej twarzy pojawił się wielki, szczery uśmiech.
-Pattie? - zapytałam, a ona pokiwała głową - przyjeżdża?
-Nie musi córciu, nie musi - pokręciła z rozbawieniem głową i spojrzała w kierunku domu, gdzie jeszcze przed chwilą siedział ten chłopak - mieszka w tamtym domu, jesteśmy sąsiadami.
Kolejny raz tego dnia doznałam pozytywnego zaskoczenia. Taka cudowna osoba jak Pattie, mieszka w domu obok. Ale zaraz, zaraz. To w takim razie kim był ten chłopak w oknie? Czyżby był jej synem? No cóż, wspominała kiedyś o tym, że ma syna w moim wieku, więc to całkiem możliwe.
-Nie wierzę - mruknęłam a potem dodałam już normalnym głosem - ile jeszcze rzeczy mnie dzisiaj pozytywnie zaskoczy?
-Może to, że Pattie przychodzi do nas dzisiaj na kolację ze swoimi dziećmi? - zapytała mama z błyskiem w oku. Szczęka mi opadła z wrażenia.
-Nie wierzę... -zaczęłam skakać po pokoju jak głupia aby po chwili rzucić się mamie na szyję - a o której przyjdą?
-Hmm... - spojrzała na zegar ścienny - za trzy godziny. Idę coś przygotować na kolację, a ty się ubierz w coś ładnego, może sukienkę? - powiedziała i wyszła z mojego pokoju. Nie czekając długo weszłam pod prysznic, spłukałam z siebie cały stres dzisiejszego dnia i umyłam włosy. Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się w ręcznik i założyłam mój krótki puchowy szlafrok. Wysuszyłam włosy i upięłam je w ładnego koka. Trzeba by coś wybrać do ubrania. Założę sukienkę, tylko jaką? Rozejrzałam się dokładnie po szafie. Wybrałam miętową sukienkę bez ramiączek przed kolano, w tym samym kolorze sandały, a do tego mój ukochany wisiorek od rodziców, który dostałam na 16 urodziny i parę srebrnych bransoletek. Zerknęłam na zegarek. Została jeszcze godzina do kolacji. Coś miałam zrobić, coś miałam zrobić... Już wiem! Miałam zadzwonić do Alex. Pośpiesznie wybrałam do niej numer. Odebrała tak szybko, jakby czekała tylko na mój telefon.
Rozmawiałam z nią ponad pół godziny. Jak zwykle musiała wszystko wiedzieć. Jak na razie nie powiedziałam jej o moim sexownym, mega sexownym sąsiadem. Nie mając co robić zeszłam do Kuchni gdzie krzątała się mama.
-Pięknie wyglądasz córciu - uśmiechnęła się do mnie szczerze mama.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się słodko - ty też wyglądasz świetnie. Co robi tata?
-Ogląda pewnie telewizję w salonie - mruknęła próbując jakąś potrawę.
-Ok... Pomóc ci w czymś? - zapytałam z nudów.
-Rozłożysz talerze i sztućce w jadalni?
-Jasne, i tak nie mam co robić - powiedziałam i wzięłam się do pracy. Z moich obliczeń wynika, że Pattie ma 3 dzieci skoro mama przyszykowała tyle talerzy. Własnie skończyłam swoje zadanie gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
-Mia! Otwórz drzwi - zawołała z kuchni mama.
-Już idę - odpowiedziałam i poszłam otworzyć drzwi. Za nimi zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha Pattie.
-Mia? - zapytała mnie z niepewnym uśmiechem, na co ja się do niej mocno przytuliłam.
-Boże, Pattie, jak ja cię dawno nie widziałam. -powiedziałam odsuwając ją od siebie. Spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
-Jejku.. Jak ty się zmieniłaś od tych 17 urodzin...
-Starzeję się - zaśmiałam się wpuszczając ją i jej dzieci do środka.
-To są moje dzieci - wskazała na dwójkę małych szkrabów - Jaxon i Jazzy, a to - wskazała na tego sexownego chłopaka - jest Justin.
-Cześć dzieciaki, jestem Mia - ukucnęłam przed nim uśmiechając się szeroko.
-Cieść - powiedzieli zgodnie. Wstałam i uśmiechnęłam się do bruneta o oczach w kolorze czekolady.
-Justin Bieber, miło mi cię poznać - wyciągnął do mnie rękę na przywitanie.
-Mia Johns, mi ciebie również...
Od autorki: No i jest rozdział ! Można powiedzieć, że się rozpisałam, ale cóż. Dziękuję za te wszystkie miłe komentarze pod prologiem. Mam nadzieję, że będzie wam się miło czytało, i liczę na szczere opinie w komentarzach.
-Proszę - powiedziałam cicho. Zza drzwi wychyliła się mama.
-Jak ci się podoba? - zapytała z uśmiechem.
-Jest cudownie, dziękuję - odpowiedziałam przytulając się do niej.
-Aha! Zapomniałam ci powiedzieć - zaczęła z wielkim bananem na twarzy - pamiętasz moją przyjaciółkę, która w tamtym roku nas odwiedziła?
Na mojej twarzy pojawił się wielki, szczery uśmiech.
-Pattie? - zapytałam, a ona pokiwała głową - przyjeżdża?
-Nie musi córciu, nie musi - pokręciła z rozbawieniem głową i spojrzała w kierunku domu, gdzie jeszcze przed chwilą siedział ten chłopak - mieszka w tamtym domu, jesteśmy sąsiadami.
Kolejny raz tego dnia doznałam pozytywnego zaskoczenia. Taka cudowna osoba jak Pattie, mieszka w domu obok. Ale zaraz, zaraz. To w takim razie kim był ten chłopak w oknie? Czyżby był jej synem? No cóż, wspominała kiedyś o tym, że ma syna w moim wieku, więc to całkiem możliwe.
-Nie wierzę - mruknęłam a potem dodałam już normalnym głosem - ile jeszcze rzeczy mnie dzisiaj pozytywnie zaskoczy?
-Może to, że Pattie przychodzi do nas dzisiaj na kolację ze swoimi dziećmi? - zapytała mama z błyskiem w oku. Szczęka mi opadła z wrażenia.
-Nie wierzę... -zaczęłam skakać po pokoju jak głupia aby po chwili rzucić się mamie na szyję - a o której przyjdą?
-Hmm... - spojrzała na zegar ścienny - za trzy godziny. Idę coś przygotować na kolację, a ty się ubierz w coś ładnego, może sukienkę? - powiedziała i wyszła z mojego pokoju. Nie czekając długo weszłam pod prysznic, spłukałam z siebie cały stres dzisiejszego dnia i umyłam włosy. Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się w ręcznik i założyłam mój krótki puchowy szlafrok. Wysuszyłam włosy i upięłam je w ładnego koka. Trzeba by coś wybrać do ubrania. Założę sukienkę, tylko jaką? Rozejrzałam się dokładnie po szafie. Wybrałam miętową sukienkę bez ramiączek przed kolano, w tym samym kolorze sandały, a do tego mój ukochany wisiorek od rodziców, który dostałam na 16 urodziny i parę srebrnych bransoletek. Zerknęłam na zegarek. Została jeszcze godzina do kolacji. Coś miałam zrobić, coś miałam zrobić... Już wiem! Miałam zadzwonić do Alex. Pośpiesznie wybrałam do niej numer. Odebrała tak szybko, jakby czekała tylko na mój telefon.
Rozmawiałam z nią ponad pół godziny. Jak zwykle musiała wszystko wiedzieć. Jak na razie nie powiedziałam jej o moim sexownym, mega sexownym sąsiadem. Nie mając co robić zeszłam do Kuchni gdzie krzątała się mama.
-Pięknie wyglądasz córciu - uśmiechnęła się do mnie szczerze mama.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się słodko - ty też wyglądasz świetnie. Co robi tata?
-Ogląda pewnie telewizję w salonie - mruknęła próbując jakąś potrawę.
-Ok... Pomóc ci w czymś? - zapytałam z nudów.
-Rozłożysz talerze i sztućce w jadalni?
-Jasne, i tak nie mam co robić - powiedziałam i wzięłam się do pracy. Z moich obliczeń wynika, że Pattie ma 3 dzieci skoro mama przyszykowała tyle talerzy. Własnie skończyłam swoje zadanie gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
-Mia! Otwórz drzwi - zawołała z kuchni mama.
-Już idę - odpowiedziałam i poszłam otworzyć drzwi. Za nimi zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha Pattie.
-Mia? - zapytała mnie z niepewnym uśmiechem, na co ja się do niej mocno przytuliłam.
-Boże, Pattie, jak ja cię dawno nie widziałam. -powiedziałam odsuwając ją od siebie. Spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
-Jejku.. Jak ty się zmieniłaś od tych 17 urodzin...
-Starzeję się - zaśmiałam się wpuszczając ją i jej dzieci do środka.
-To są moje dzieci - wskazała na dwójkę małych szkrabów - Jaxon i Jazzy, a to - wskazała na tego sexownego chłopaka - jest Justin.
-Cześć dzieciaki, jestem Mia - ukucnęłam przed nim uśmiechając się szeroko.
-Cieść - powiedzieli zgodnie. Wstałam i uśmiechnęłam się do bruneta o oczach w kolorze czekolady.
-Justin Bieber, miło mi cię poznać - wyciągnął do mnie rękę na przywitanie.
-Mia Johns, mi ciebie również...
Od autorki: No i jest rozdział ! Można powiedzieć, że się rozpisałam, ale cóż. Dziękuję za te wszystkie miłe komentarze pod prologiem. Mam nadzieję, że będzie wam się miło czytało, i liczę na szczere opinie w komentarzach.
super rozdział : 3
OdpowiedzUsuńAle fajny rozdział! Chcę więcej ,więcej, więcej! <3 <3 @moreofyou_baby
OdpowiedzUsuńDominika. :D Musiałaś zakończyć jak się poznali. Pisz nn :) ! Życzę Ci weny bo umieram XD. Ciekawy ten rozdział no taki akfeifiehgiheri . ♥ chcę więcej :D
OdpowiedzUsuńO Justinie??? Dawno takiego nie czytałam :)... Czyli Pati Biber ;)...
OdpowiedzUsuńP.S Świetny pokój wymyśliłaś dla Mii ;) :) ^.^ *.*... Tak na koniec... Życzę ci weny (szczególnie) i miłych i chętnych do komentowania czytaelników (nigdy nie gardź ;))... Czekam na nexta:)
tak na początek życzę ci aby wena cię nie opuszczała ;)
OdpowiedzUsuńświetnie się zaczyna nie mg się doczekać nn.
Mam pytanie... będziesz dodawać rozdziały regularnie czy po prostu jak napiszesz to dodasz ?
będę starała pisać się je regularnie, może jakieś 2-3 razy w tygodniu :)
UsuńGenialny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńJak na razie słodko się zaczęło . haha :)
czekam na nn
Cudowny rozdział , czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz często dodawała :)
łał!
OdpowiedzUsuńzapowiada się interesująco.
życzę Ci weny, bo chciałabym przeczytać kolejny rozdział w najbliższym czasie :)
xoxo M.
Super .. Kiedy następny *.*
OdpowiedzUsuń@Paulinaqwe987
Fajne ;) Justin tu jest sławny?
OdpowiedzUsuńnIE, JEST NASTOLATKIEM ZWYKŁYM XD
UsuńŚwietny rozdział i nie mogę sie doczekać nastepnego <3
OdpowiedzUsuń