wtorek, 8 października 2013

Nowy blog

Tak więc wracam z nowym opowiadaniem http://i-still-believe-in-love.blogspot.com/. Może na początku będzie trochę nudno, ale to wszystko z czasem się zmieni. Akcja się rozwinie, no i wszystko będzie ok, przynajmniej mam taką nadzieję. Jak wiadomo blog jest o Justinie, to jest wiadome. Mam nadzieję, że fabuła wam się spodoba. Starałam się, aby to opowiadanie było inne od pozostałych więc myślę, że sprostałam postawionemu sobie zadaniu. Czekam na wasze opinie i zachęcam do czytania. Wpisujcie się do zakładki "Informowani", jeżeli ktoś jest zainteresowany o nowych notkach <podajcie swój tt, na inne adresy nie informuję>.

piątek, 27 września 2013

Ogłoszenie.

Długo się nad tym zastanawiałam, i doszłam do wniosku, że ZWIESZAM tego bloga. Robię to z krwawiącym sercem, naprawdę ciężko mi to zrobić. Tak długo nie było rozdziału i wierzcie mi, zabierałam się za jego pisanie kilka razy, lecz z marnym skutkiem. Miałam pomysł na tą historię, ale co z nim się stało? Wyparował, zabrakło weny, oraz czasu. Pewnie teraz polecą hejty na mnie w stylu : po co się zabierałaś za to opowiadanie, a teraz je zawieszasz? itp.
Jestem w drugiej gimnazjum, codziennie mam od 7-8 lekcji, i w dodatku mam w tym roku bierzmowanie.  Dużo nauki, i ciągle brakuje czasu.
Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie, jeżeli nie, to mówi się trudno, ale takie życie. Nie wiem, czy kiedyś powrócę do pisania tej historii, ale mimo to odwiedzajcie tego bloga, może kiedyś się coś tu pojawi. Jestem w trakcie tworzenia nowej historii i Justinie, tak więc może, gdy się z mobilizuję, to utworzę kolejnego bloga.
OFICJALNIE, ZAWIESZAM BLOGA NA CZAS  NIEOKREŚLONY.

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 8





 CZYTASZ = KOMENTUJESZ


-Co teraz mamy? – zapytałam Justina wychodząc z klasy od fizyki.
-Chemia – jęknęłam niezadowolona – zrywamy się? Mamy tylko jeszcze dwie lekcje.
-Idziemy. Tylko gdzie? – zapytałam.
-Mamy i dzieciaków nie ma w domu, bo pojechali do dziadków.  – powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Po chwili już siedziałam w samochodzie Jusa i jechaliśmy do jego domu.


Gdy zatrzymaliśmy się na miejscu nie zdarzyłam nawet otworzyć drzwi bo Bieber zrobił to za mnie.
-Och, bo się zarumienię – powiedziałam słodko patrząc Justinowi w oczy i wybuchliśmy śmiechem tak mocnym, że ledwo dostaliśmy się do domu. Nadal trzymając się za bruchy dostaliśmy się do salonu o rozsiedliśmy się na kanapie w salonie.
-Masz oreo? – zapytałam a on pokiwał głową i poszedł do kuchni.  – Tylko się pośpiesz! – krzyknęłam jeszcze za nim.
Po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej czekolady i paczką ciasteczek oreo, które ubóstwiam.
-Mmmm, pycha – powiedziałam upijając łyk czekolady z kubka, kiedy on otwierał paczkę.  Wyciągnął z niej jedno ciastko i włożył mi je do buzi tak, że miałam je między szczęką górną a dolną.  Wgryzłam się w ciastko i rozkoszowałam się smakiem co jakiś czas pomrukując z zadowolenia. Justin przyglądał mi się ze śmieszną miną co jakiś czas chichocząc.
-O co ci chodzi? – zapytałam zdezorientowana.
-Jęczysz tak, jakbyś przechodziła orgazm. – odpowiedział z poważną miną i zaniósł się głośnym śmiechem.
-Wal się – mruknęłam  i zajęłam się jedzeniem ciastek. Jednak to nie pomogło, bo zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
-I z czego rżysz?! – zapytałam z wyraźną pretensją w głosie.
-Co ty wtedy powiedziałaś? – zapytał między napadami śmiechu.
-I z czego rżysz.
-No ale wcześniej? – dalej domagał się odpowiedzi.
-No wal się – powiedziałam obojętnie, a on zalał się kolejną salwą śmiechu – bo majtek nie dopierzesz.
-Zrozumiałem… zwal se – dokończył i rozłożył się na kanapie trzymając się za brzuch ze śmiechu. Gdy ogarnęłam sprawę  sama się zaśmiałam z głupoty Justina.
-Głupi jesteś – powiedziałam gdy się uspokoił.
-Co powiedziałaś ? – zapytał podnosząc się do pozycji stojącej. Ja również wstałam i powoli zaczęłam do niego się zbliżać.
-Powiedziałam… - podchodziłam coraz bliżej niego – że … - podeszłam bliżej – jesteś .. – podeszłam maksymalnie do niego i wyszeptałam tuż przy jego ustach ostatnie słowo – głupi – dokończyłam i cmoknęłam go w policzek.
-Pożałujesz tego – powiedział i zanim zdążyłam zareagować złapał mnie tak jak pannę młodą i niósł na górę.
-Puść mnie – zaśmiałam się i weszliśmy, a właściwie Justin wszedł do łazienki ze mną na rekach postawił mnie pod prysznicem, i wystarczyła chwila nieuwagi a on odkręcił wodę, oczywiście zimną wodę i zaczął się śmiać. Ja po chwili namysłu złapałam go za rękę i wciągnęłam go pod prysznic tak, że klękał przede mną.
-Za coo? – zapytał z pretensją gry zakręcałam wodę.
-Nie pytaj się za co tylko daj ręcznik  -  odpowiedziałam patrząc w lustro, w którym zobaczyłam swoje mokre włosy i rozmazany tusz do rzęs. –Boże, wyglądam jak Samara – jęknęłam – pożyczysz mi jakieś dresy i koszulkę? Bo przez twoje cudne pomysły jestem cała mokra.
-Spokojnie kocie już idę – zaśmiał się i wyszedł z łazienki. Ja natomiast zrzuciłam z siebie mokre ciuchy, pozostając w samej bieliźnie zmyłam z twarzy rozmazany makijaż. Wycierając twarz w puchaty ręcznik poczułam ręce Biebsa oplatające mnie w talii.
-Mrr, seksowny stanik – mruknął mi do ucha i strzelił mi ramiączkiem od wyżej wymienionej części garderoby.
-Zboczuch – warknęłam – przyniosłeś mi jakieś ubrania?
-Yhymm… - mruknął i zaczął składać drobne pocałunki  wzdłuż mojej szyi. Rozejrzałam się po łazience i natrafiłam wzrokiem na ubrania.
-Teraz możesz już wyjść, chcę się przebrać – powiedziałam lekko odpychając od siebie Justina.
-Yhym… - kolejny raz wymruczał w moją szyję nadal zostawiając serię pocałunków na skórze.
-Justin! – lekko podniosłam głos odwracając się przodem do niego, lecz on mnie wziął  z zaskoczenia. Ujął moją twarz w dłonie i przycisnął swoje malinowe usta do moich. Jedną rękę wplotłam w jego złote włosy a drugą zaś położyłam na jego karku i przyciągnęłam go jeszcze bliżej. Przypomnieliśmy sobie jednak o tym, ze trzeba oddychać i po chwili się od siebie odsunęliśmy.
-Ubierz się – powiedział i skierował się do wyjścia – czekam w salonie. 


Gdy Justin wyszedł z łazienki to zaczęłam się zastanawiać jak to z nami jest. Odruchowo przyłożyłam palec do moich warg i czując jeszcze na nich smak ust chłopaka przejechałam po nich językiem.  Na sama myśl o tym, co się przed chwilą działo mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie ukrywam, jest przystojny jak cholera. Odtańczyłam jeszcze mój mentalny taniec radości i sięgnęłam po ubrania. W zestawie były spodnie od dresu, szara bluza z kapturem i jak się domyślam za małe bokserki Justa. Bielizna przez ten czas zdążyła na mnie wyschnąć więc naciągnęłam na siebie tylko dresy i bluzę. Włosy lekko przeczesałam palcami i zeszłam na dół.
-Co robimy? – zapytałam widząc siedzącego na kanapie Biebera.
-Oglądamy film – powiedział cicho i nacisnął przycisk na pilocie. Siedzieliśmy w kompletnej ciszy oglądając film, który zarówno mnie, jak i Biebsa mało interesował. W końcu postanowiłam przerwać tą ciszę.
-Justin – zaczęłam, ale on nadal tępo wpatrywał się w ekran. Ponowiłam to jeszcze raz lecz nadal się nie odezwał więc wyłączyłam telewizor i usiadłam mu na kolanach. – Spójrz na mnie.
-Co?  - zapytał zrezygnowany.
-Czym my w ogóle jesteśmy? – zapytałam z cichym westchnieniem. 


Od autorki: Tak więc jest rozdział, po tak długiej przerwie. Mam nadzieję, że wam się spodoba.  Tak jak wspominałam w poprzednim poście, możecie założyć konta bohaterów naszego opowiadania na twitterze, oczywiście z poprzednim uprzedzeniem mnie w komentarzu. CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)Zajrzyjcie do zakładki Heroes, nastąpiła zmiana bohaterki :)

UWAGA, UWAGA, UWAGA!

Są tu może osoby, które mają czas, mają twittera i chciałyby poprowadzić konto jakiegoś bohatera naszego opowiadania? Jestem otwarta na wasze propozycje, więc jeżeli  ktoś był by chętny, to proszę zostawić komentarz pod tą notką. 
Do wyboru są następujące konta:Mia JohnsJustin Bieber
Christian Beadles
 Ryan Butler
A gdyby było więcej  chętnych można prowadzić też tt mamy Justina, i rodziców Mii.
Rozdział jest w trakcie pisania :)

czwartek, 20 czerwca 2013

INFORMACJA

Możecie mnie zabić... ale nie dodam rozdziału. Powód? Mam strasznie zbitą prawą rękę i  leciutko na pękniętą kość w prawym nadgarstku, co razem połączone daje niesamowity ból. Wierzcie mi, nie mogę nic tą ręką robić. Przyczyna? Grałam w nogę na orliku :)  Więc mam nadzieję, że mi wybaczycie, i trzymajcie za mnie kciuki aby moja ręka jak najprędzej była sprawna :D
Ps. Chciałam dodać, że bardzo zasmuca mnie widok, że pod ostatnim rozdziałem jest tak mało komentarzy. Wierzcie mi lub nie, to nie daje zbyt wielkiej motywacji :)
Przepraszam was jeszcze raz.

niedziela, 16 czerwca 2013

Informowani

Jak widzicie pojawiła się nowa zakładka "INFORMOWANI".  W tamtej zakładce jak i pod tym postem możecie zostawić swoje nazwy twittera, jeżeli chcecie, żebym was follownęła i informowała o nowych notkach na tym blogu :) 

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 7

Przygotowałam żelki, colę, popcorn i inne „niedobre” rzeczy. Zostało mi jeszcze kilka minut do przyjścia Justina, więc przebrałam się w luźniejsze ubrania, czyli szorty i  męską koszulkę. Włosy związałam w luźnego koka, a z twarzy zmyłam makijaż. Właśnie schodziłam do salony gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Za drzwiami tak jak spodziewałam się stał uśmiechnięty od ucha do ucha Bieber.
-Cześć, wchodź – powiedziałam i zaprosiłam go do środka, lecz on nie reagował, bo mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu – halo, ziemia do Biebera – pomachałam mu ręką przed oczami – zrób zdjęcie, zostanie na dłużej – zaśmiałam się i wciągnęłam go za rękę do środka.
-Hej – ocknął się w końcu i uśmiechnął łobuzersko.
-Będziesz tak tu stał czy w końcu wejdziesz do salonu? – zapytałam i nie czekając pociągnęłam go w kierunku kanapy w salonie.
-Ej, ej, skarbie – mruknął – nie tak szybko, chyba nie chcesz tego robić na kanapie w salonie? – zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.
-Zboczeniec – powiedziałam i walnęłam go w ramię – mów lepiej co tam masz – wskazałam na torbę, którą trzymał w ręku.
-Żelki, chipsy, parę filmów i pierwszy sezon „Pamiętników Wampirów” – odpowiedział z uśmiechem.
-I już cię kocham – cmoknęłam go w policzek i zabrałam torbę z wyżej wymienionymi rzeczami i wszystko wypakowałam. Z filmów to było Honey 2, Porwanie, Paranormal Activity 1, Straszny film i pierwszy sezon TVD.
-Co mam włączyć? – zapytał.
-Straszny film – powiedziałam i udałam się do kuchni po smakołyki. Za pierwszym razem nie zabrałam wszystkiego więc przyszłam do kuchni jeszcze raz. Zabierałam właśnie popcorn i picie z blatu kuchennego gdy poczułam ręce oplatające mnie w talii i mokre pocałunki na mojej szyi. To było takie wspaniałe, że już miałam odchylić szyję dając Justinowi lepszy dostęp, gdy odzyskałam trzeźwe myślenie.
-Ekhem, paniczu Bieber, nie pozwala sobie pan na wiele? – zapytałam udając oburzenie, choć jakaś część mnie nie chciała, aby Just przerywał te drobne pieszczoty.
-Nie – zamruczał i chciał pocałować mnie w usta, lecz ja mu się wyrwałam szybko – no czemuu? – zapytał robiąc szczeniackie oczka.
Ja natomiast przybliżyłam się do niego i wyszeptałam mu do ucha.
-Bo tak i już – i odchodząc od niego niby tak przypadkiem otarłam ręką o jego krocze, wywołując tym u niego cichy jęk.
Postawiłam przyniesione przeze mnie rzeczy na stoliku i usiadłam na kanapie. Po chwili dołączył do mnie Biebs.
-No to oglądamy – powiedział i wcisnął „play” na pilocie.
Kanapa nie okazała się zbytnio wygodna, bo cały czas się wierciłam i zmieniałam pozycję siedzenia. W końcu Justin nie wytrzymał, przyciągnął mnie do siebie i posadził na kolanach tak, że głowę miałam opartą na jego torsie.
-Teraz pasuje? – zapytał ze śmiechem w głosie na co ja tylko pokiwałam głową.
Co chwilę wybuchaliśmy głośnym śmiechem i jedliśmy popcorn. W końcu kilka ziarenek popcornu trafiło za mój stanik.
-Ups.. – zaczął niewinnie chichotać.
-Wyjmuj to teraz – powiedziałam i po chwili dopiero zrozumiałam, co do niego powiedziałam – albo nie, sama to zrobię.
-Ale ja też to mogę zrobić – powiedział i już podwijał moją koszulkę lecz szybko zeskoczyłam mu z kolan i sama wyciągnęłam popcorn spod koszulki – ale ja to miałem zrobić… - powiedział z miną zbitego psa a ja tylko zaśmiałam się i właśnie w tym momencie film się skończył.
-To co teraz oglądamy? – zapytałam.
-Paranormal Activity – odpowiedział i już wkładał płytę do DVD. Co jak co, ale za horrorami to ja nie przepadam. Już przy pierwszej lepszej scenie wtuliłam twarz w tors chłopaka cicho skomląc pod nosem. Ten tylko zachichotał o mnie przytulił mocno do siebie. W takiej pozycji dotrwaliśmy do końca filmu, no chyba do końca, nie wiem, bo zasnęłam.



Obudził mnie delikatny szept przy uchu.
-Mia… Obudź się – głos Justina  był taki kojący, że można by się było rozpłynąć – wiem, że już nie śpisz, więc otwórz oczy.
-O co chodzi? – zapytałam otwierając  oczy. – Długo spałam?
-Jakieś dwie godziny. Muszę iść do domu – przyznał niechętnie.
-Zostań. Zawsze gdy oglądam horror mam potem koszmary – jęknęłam niezadowolona – czemu mnie nie obudziłeś?
-Lubię patrzeć jak spisz. Wyglądasz wtedy tak słodko – odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy – pójdę, nie chcę sprawiać problemu.
-Przestań pieprzyć, tylko zostań – warknęłam i wtuliłam się w jego ramię.
-To zostanę. Ale nie masz zamiaru chyba spać na kanapie? – zapytał a ja pokiwałam głową na znak, że się z nim  zgadzam. Wziął mnie na ręce jak pannę młodą na ślubie i zaniósł do mojej sypialni. Odgarnął kołdrę, położył mnie delikatnie na łóżku i zsunął ze  mnie szorty.
-Nie zgwałć mnie – powiedziałam a on tylko zaśmiał się.
-Gdybym chciał to zrobić już dawno byś krzyczała moje imię – dodał z chichotem.
 Sam ściągnął z siebie koszulkę z dekoltem w serek , spodnie i skarpetki, położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą.
-A buziak na dobranoc? – zapytał oburzony, a ja odwróciłam się w jego stronę by mu dać całusa w policzek, lecz on miał inne plany. Złapał moją twarz w obie dłonie i dał mi jednego całusa w usta. Potem drugiego. Za trzecim razem przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze prosząc o wstęp do środka, a ja jak zahipnotyzowana uchyliłam usta i nasze języki tańczyły we wspólnym rytmie. To było takie wspaniałe, że zapomnieliśmy o tym, że oddychamy. Z ciężkimi oddechami oderwaliśmy się od siebie, spojrzeliśmy sobie w oczy  i opadliśmy na poduszki. Justin przyciągnął mnie do siebie nadal trzymając jedną rękę na moim brzuchu a drugą masując mój bok.
-Dobranoc – szepnął zachrypniętym głosem, wtulił twarz w moje włosy i nic więcej nie powiedział. Ja natomiast zasnęłam myśląc nad tym, co tak naprawdę nas łączy…


Od autorki: Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam weny, i przyszedł czas na poprawianie ocen, wiec nawet jakbym chciała dodać wcześniej to i tak bym nie dodała, no i jeszcze miałam ponad tydzień zepsuty internet. Nie jest za długi, ale coś zawsze jest. JEŻELI CZYTASZ, ZOSTAW PO SOBIE KOMENTARZ! BYLE CO, CHODZI MI TYLKO O TO, ŻEBYM WIEDZIAŁA, ŻE KTOŚ TO CZYTA I MAM DLA KOGO PISAĆ.  Kocham was za wszystko, za te 4 tysiące wyświetleń, i za to, ze mam dla kogo pisać. 


środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 6

Siedziałam właśnie na historii oglądając jakiś nudny film, w którym i tak nie wiedziałam o co chodzi. Nagle w głośniku w klasie rozbrzmiał głos dyrektora.
-Wszystkich uczniów proszę o zjawienie się za 3 minuty na auli głównej.
Słysząc te słowa wszyscy podnieśli się z krzeseł i ruszyli na parter do auli. Na miejscu czekał już dyrektor Brown i rada pedagogiczna. Poczekaliśmy jeszcze chwilkę na wszystkich i Brown zaczął mówić. 
-Rozważając wasze ciągłe prośby dotyczące dyskoteki  szkolnej odbywającej się na terenie naszej placówki, postanowiliśmy wspólnie z radą szkoły i nauczycielami pozwolić wam zorganizować taką imprezę. Od was zależy czy to będzie impreza na dany temat, dajemy wam wolną rękę. Odbędzie się ona 8 listopada w godzinach od 16-21. Organizacją zajmie się komitet organizacyjny,  do którego zapisy odbędą się na lunchu u przewodniczącej szkoły - spojrzał na Amy, która jest miłą i sympatyczną dziewczyną, nie tak jak te puste dziunie - Ponieważ postanowiliśmy dać wam trochę swobody, przyjdę tylko na rozpoczęcie i zakończenie dyskoteki. I mówiąc na myśli dyskotekę, nie mam na myśli jakiejś popijawy - powiedział znacząco, a wszyscy uczniowie pokiwali zgodnie głowami - mamy dzisiaj 29 października, czyli wliczając dzień dzisiejszy macie 11 dni. Szkoła udostępnia wam salę balową, fundusze oraz  nagłośnienie. Mamy nadzieję, że docenicie nasze starania i będzie to nie pierwsza i nie ostatnia tego typu zabawa dla was. Dziękuję za uwagę, proszę rozejść się na lekcje. - zakończył i razem z radą odszedł w kierunku swojego gabinetu. 
Cała szkoła huczała tym wydarzeniem. Nie opłacało się nam iść na historię, więc udaliśmy się na stołówkę. Wzięłam dzisiaj tylko wodę i jabłko, bo nie byłam głodna i usiadłam przy stoliku gdzie siedział już Christian, Ryan i Justin. 
-Czołem szefowo - powiedział Chris a ja się zaśmiałam. 
-No cześć - powiedziałam w końcu wgryzając się w jabłko. 
-Zapisujesz się do komitetu? - zapytał po chwili Biebs.
-Ja? - zapytałam rozbawiona - nigdy. Niech któryś z was idzie. 
-Ja pójdę - powiedział wypinając dumnie klatę do przodu Ryan - będę was informował o szczegółach, no i sprawię, że to nie będzie jakaś mdła, wiejska potańcówka - dodał i poszedł w kierunku stolika przy którym można się zapisywać do komitetu organizacyjnego. 
Spojrzeliśmy się po sobie i wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
-No co się śmiejecie z Ryanka, on rozkręci tą potańcówkę - zachichotałam - przynajmniej będziemy wiedzieć na czym stoimy.
-No i tu muszę się z tobą zgodzić - mruknął Justin - Chris, oddaliście już projekt na fizykę? - zagadnął . Ja nie słuchałam ich, bo myślami byłam gdzieś w centrum handlowym, przymierzając różne kiecki na dyskotekę. 
-Halo, ziemia do panny Johns! - pomachał mi przed twarzą Beadles bo Bieber na krzesełku obok zwijał się ze śmiechu - gdzie byłaś tym razem?  Bara-Bara? - zapytał Christian z głupkowatym uśmiechem. 
-Po pierwsze to chyba na Bora-Bora, - zaczęłam - a p drugie oddawaj full capa - zabrałam mu czapkę z głowy i spokojnym krokiem udałam się na korytarz. Po chwili poczułam jak ktoś przerzuca mnie sobie przez ramię. Spojrzałam na mojego oprawcę i okazał się nim być Chris.
-Puszczaj mnie - syknęłam okładając go lekko pięściami po plecach.
-Nie puszczę! - zaśmiał się podrzucając mnie do góry.
-Zmiana! - zaśmiał się Biebs zabierając mnie od wcześniejszego porywacza.
-W co ty grasz Bieber? - zapytałam już nie szarpiąc się.
-Niosę cię w kierunku twojej szafki, nie widać? - zapytał z wyrzutem. 
-Wiesz, jakoś do tej pory nie wyrosły mi oczy na tyłku - mruknęłam z sarkazmem. 
-Och, poczekaj, zaraz to sprawdzę - powiedział stawiając mnie tyłem do niego przy mojej szafce - czy wyrosły tu gdzieś oczy? - zapytaj jakby do siebie klepiąc mnie po pośladkach.
-Ludzie się patrzą - powiedziałam zrezygnowana jego głupotą. 
-Oj koteczku, - pokręcił głową z rozbawieniem - rozejrzyj się po korytarzu. Co widzisz? 
-Yyyy... nie ma ludzi? - odpowiedziałam pytając. 
-Brawo księżniczko, zaczęły się lekcje - spojrzał na zegarek  -  dokładnie 7,5 minuty temu. Bez spiny, mamy biologię - mruknął otwierając moją szafkę kodem, który znał już bardzo dobrze. Wyciągnął z niej książkę od biologii, włożył do mojej torby, którą trzymał i zamknął szafkę. 



-Wyjechaliśmy z tatą na szkolenie z pracy, które trwa tydzień. Przepraszamy, że tak bez pożegnania, ale no cóż, praca to praca. Obiad na dzisiaj masz w lodówce, odgrzej sobie. Pieniądze masz zostawione u siebie w garderobie na trzeciej półce pod perfumami. Kochamy cię, mama i tata. - przeczytałam na głos wiadomość zostawioną na stole w kuchni. Nie ma krwi, nie ma żalu. Przyzwyczaiłam się do ich ciągłych wyjazdów. Tak jakby wcale już tu nie mieszkali. Wychodzą wcześnie rano, wracają późno w nocy. No ale zobaczmy co jest w lodówce. Zapiekanka, nie jest źle. Odgrzałam ją w mikrofali i zjadłam ją bez pośpiechu. Brudne naczynia włożyłam do zmywarki i nastawiłam na krótki program. 
Weszłam do mojego pokoju i rozejrzałam się po nim. Mój wzrok zatrzymał się na laptopie i telefonie. Laptop  podłączyłam do ładowarki a telefon wzięłam do ręki i odblokowałam ekran. Pojawiła się na nim 1 nieodczytana wiadomość do Justina.
Od: Justin
Co dziś robisz?  ;)
Nie czekając dłużej odpisałam mu.
Do: Justin
Rodzice znowu wyjechali na tydzień, a więc jestem sama w domu zdana na nudę >.<
Odłożyłam telefon na szafkę i wzięłam na kolana laptopa. Ledwo zdążyłam go uruchomić, telefon zawibrował. Przesunęłam palcem po ekranie i odczytałam wiadomość.
Od: Justin
Przykro mi ; ( A może wpadnę do ciebie i zrobimy sobie wieczór filmowy? :D
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Oczywiście nie mówię, że mnie to nie ucieszyło. Szybko mu odpisałam.
Do: Justin
Mi pasuje :) To u mnie o 19?
Na odpowiedź nie czekałam długo.
Od: Justin
Jasne, będę :P
Miałam jeszcze ponad 3 godziny, więc w końcu zalogowałam się na twittera. W oczy  rzucił mi się od razu tweet Biebera.
Zapowiada się miły wieczór z @MiaJohns. Przygotuj  się!


Od autorki: Jest rozdział 6! Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, nie jestem w stanie tego przewidzieć, tym bardziej, że mój dziadek idzie do szpitala. Przepraszam, że jest taki beznadziejny… KTO CZYTA, NIECH ZOSTAWI KOMENTARZ O TREŚCI : CZYTAM!




poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 5

POV Justin

Mia co chwilę znikała mi z pola widzenia, a była już nieźle wstawiona. Szukałem ją wzrokiem po całej sali, aż w końcu spostrzegłem ją tańczącą z jakimś typkiem. No w sumie tańcem tego nazwać nie było można, bo ona ocierała się swoim seksownym tyłeczkiem o jego krocze. Na chwilę pozwoliłem sobie odpłynąć myśląc o tym, że właśnie w ten sposób ona doprowadza mnie do szaleństwa. Szybko jednak ogarnąłem swoje fantazje na ten temat i podchodząc do nich złapałem Mię w talii  i przyciągnąłem ją do siebie posyłając typkowi wściekłe spojrzenie. 
-Co ty robisz? - fuknęła na mnie próbując wyswobodzić się z mojego uścisku ale to i tak nic nie dało.
-Nie widzisz, że chodziło mu tylko o seks?! - zapytałem wściekły prowadząc ją do wyjścia. 
-Masz rację. Wolałabym się z tobą przespać  niż z tym gościem. - powiedziała bawiąc się końcówkami swoich włosów.
-Jesteś pijana, zawiozę cię do domu - powiedziałem biorąc ją na ręce  kiedy zobaczyłem jak traci równowagę i zaniosłem ją do samochodu kładąc na siedzenie pasażera. Obszedłem samochód  i zająłem swoje miejsce za kierownicą.
Mia jęknęła.
-Nie mogę jechać do domu, bo po pierwsze, jakby mnie zobaczyli w takim stanie, nie żyłabym już, a po drugie napisałam, że wrócę jutro - powiedziała rozpaczliwym tonem. 
-W takim razie jedziemy do mnie - powiedziałem zadowolony.
-Uhg.... ummm.. no ok.  - zająknęła się i z piskiem opon ruszyliśmy spod lokalu. Jechaliśmy w milczeniu, gdy poczułem rękę siedzącej obok mnie dziewczyny na mojej dłoni. Nie wiem czemu, ale spodobało mi się to. Zerknąłem na nią, spoglądała przez okno na miejsca mijane przez nas. Po chwili moja towarzyszka zasnęła oparta o szybę. 
Niedługo potem dojechaliśmy pod mój dom. Podszedłem do drzwi od strony Mii i delikatnie wziąłem ją na ręce. Drzwi samochodu zamknąłem delikatnym kopnięciem i wszedłem do domu mając nadzieję, że mama i dzieciaki już śpią. Cicho zsunąłem z nóg supry i nadal trzymając dziewczynę w ramionach zaniosłem ją do mojego pokoju. Położyłem ją na łóżku i wślizgnąłem się do garderoby w celu poszukania jakiejś koszulki dla  Johns'ówny, no bo przecież nie będzie spała w szpilkach i sukience. Wziąłem moją szarą koszulkę i wróciłem do pokoju. Zsunąłem z stóp dziewczyny buty, potem bransoletki i kolczyki i chcąc nie chcąc potrząsnąłem nią lekko starając się wybudzić ją tak, by była zdolna się przebrać. Ewentualnie ja mogę ją rozebrać, ale pomińmy ten szczegół. 
-Co się dzieje? - zapytała lekko bełkocząc mając jednocześnie seksowny, zaspany głos. Podniosła się na łokciach i rozejrzała się po pokoju - jak ja się tu znalazłam?
-Przyjechaliśmy do mnie po imprezie - podałem jej moją koszulkę - masz, przebierz się.
-Nie mam siły.... - stęknęła opadając na łóżko.
-Wstań - powiedziałem łapiąc ją za ręce i podnosząc do pozycji stojącej. Zachwiała się leciutko na nogach ale opanowała to szybko i stała dość prosto patrząc na mnie z dziwną miną. Spojrzałem na tył jej sukienki - nie było zamka. W takim razie musi być gdzieś z boku. Uniosłem jej lewą rękę i zamek był tam gdzie być powinien. Nadal trzymając jej rękę w powietrzu swoją ręką odpiąłem sukienkę i delikatnie ją z niej zsunąłem. Moim oczom ukazała się czarna koronkowa bielizna, a w moich bokserkach coś zaczęło się unosić.  Mia tego nie zauważyła, bo oczy same jej się kleiły i ledwo stała na nogach. Szybko nałożyłem na nią wcześniej przygotowaną piżamę i położyłem ją na łóżko. 
-Torebka... chusteczki.... twarz... - powiedziała pojedynczo a ja domyśliłem się o co jej chodzi. Zerknąłem do jej torebki i wyjąłem z niej małą paczuszkę z chusteczkami do demakijażu... Przynajmniej tak tam było napisane. Wziąłem z niej jedną i powoli, staranie, wycierałem jej makijaż do uzyskania idealnie czystej twarzy. Po skończonej pracy przyjrzałem się jej dokładnie. Była piękna. Ok, kurwa, co się ze mną dzieje? Pierdolę jak baba. Przykryłem ją kołdrą i udałem się do łazienki by wziąć prysznic. 
Gdy zrobiłem co miałem zrobić założyłem czyste bokserki i wskoczyłem do łóżka, w którym spała już Mia. Przytuliłem jej drobne ciało do mnie i zasnąłem...


POV Mia


Obudziły mnie poranne promienie słońca, no ok, nie wiem, czy to były poranne, może już południowe. Ręką przejechałam po łóżku... STOP. Chciałam przejechać ręką po łóżku, ale zorientowałam się, że moja prawa ręka leży na... MĘSKIM KROCZU?! Poderwałam się do pozycji siedzącej jak oparzona i spojrzałam na osobę leżącą obok mnie. Tą osobą był sam szanowny pan Bieber z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. 
-No dlaczego zabrałaś tą rękę? - zapytał ze smutkiem, oczywiście udawanym, chyba, na twarzy - a było... - zamknął oczy robiąc przy tym taką zrelaksowaną i zadowoloną minę - było mi tak dobrze...
-Serio? To może spytam prosto z mostu - powiedziałam na początek - przespaliśmy się? W prostym tłumaczeniu, jakbyś nie wiedział czy coś, to czy uprawialiśmy sex? 
-Ależ oczywiście - powiedział zadowolony - tak głośno krzyczałaś moje imię, że chyba wszyscy w  okolicy usłyszeli jaki ja jestem zajebisty w te klocki.
Wiedziałam teraz, że się ze mnie nabijał, bo wszystko przypomniałam sobie z poprzedniej nocy.
-Wiesz co? - zapytałam seksownym głosem zbliżając się w kierunku jego ust wiedząc, na co czeka - jesteś dupkiem - mruknęłam mu prosto w usta przenosząc swoje zaś w okolice jego ucha - i nie jestem jedną z tych szkolnych pięciominutowych szkolnych dziwek, które mogą pieprzyć się z byle kim, w środku lekcji, na jednej z ławek szkolnych - zakończyłam przygryzając delikatnie płatek ucha, na co on oczywiście cicho jęknął. Wstałam z łóżka specjalnie kręcąc tyłkiem tuż przed jego twarzą. Jego koszulka na mnie zakrywała nawet nie połowę ud. Rozejrzałam się po pokoju szukając wzrokiem moich wczorajszych ciuchów, ale nigdzie ich nie znalazłam. Zerknęłam w stronę Biebsa, który z całych sił próbował ukryć namiocik, który utworzył się pod pościelą w jego bokserkach. 
-Mogę wziąć prysznic? - zapytałam i zaśmiałam się widząc, jak na jego policzki wpełzają rumieńce - jasne że mogę. Ty ochłoń trochę i może skombinujesz mi jakieś dresy?
-Ja..jasne - zająknął się po czym dodał już normalnym tonem - czyste ręczniki są w szafce pod zlewem. 
Wskoczyłam pod prysznic i wtarłam w ciało morski żel pod prysznic, po czym dokładnie spłukałam pianę. Następnie nałożyłam na włosy trochę szamponu cytrynowego, wmasowałam go i spłukałam powstałą pianę. Wyciągnęłam z szafki ręcznik i najpierw wytarłam nim włosy, a potem owinęłam się w niego i wyszłam z łazienki. 
-A ty nie bierzesz prysznica? - zapytałam patrząc na ubranego Justina.
-Prysznica nie brałbym, ale ciebie za to tak - spojrzałam na niego morderczym wzrokiem - umyłem się w łazience w gościnnym. A tak a pro po to ładnie ci w tym ręczniku.
-Masz jakiś dres? - zapytałam ignorując jego ostatnie zdanie.
-Dla mnie możesz być bez - uśmiechnął się figlarnie.
-Ja ci kiedyś zedrę ten uśmieszek z twarzy - warknęłam na niego biorąc do reki dres i koszulkę z łóżka.
-I tak wiem, że mnie kochasz.
-Chyba nienawidzę - powiedziałam wchodząc do łazienki, choć sama tego nie byłam pewna. 
-Zawsze to jakieś gorące uczucie - powiedział uchylając drzwi od łazienki w  tym samym momencie, co miałam odwinąć z siebie ręcznik. Na szczęście nie zdążyłam tego zrobić tylko posłałam mu wrogie spojrzenie i zamknęłam drzwi do łazienki na klucz. 


Od autorki: Rozdział napisany pod wpływem emocji. Ciesze się, że jednak pomimo tego, że nie dodaję regularnie rozdziałów, i są one nudne, tyle osób je czyta. KAŻDY KTO TO CZYTA, NIECH POD ROZDZIAŁEM ZOSTAWI KOMENTARZ O TREŚCI :CZYTAM. Dla was to tylko chwilka, ale dla mnie to bardzo ważne i wiem, że mam dla kogo pisać. Tak więc czekam na wasze komentarze, i jeśli możecie, polecajcie mojego bloga, miło by było, gdybym pod każdym nowym rozdziałem zobaczyła coraz to więcej komentarzy.