CZYTASZ = KOMENTUJESZ
-Co teraz mamy? – zapytałam Justina wychodząc z
klasy od fizyki.
-Chemia – jęknęłam niezadowolona – zrywamy się? Mamy
tylko jeszcze dwie lekcje.
-Idziemy. Tylko gdzie? – zapytałam.
-Mamy i dzieciaków nie ma w domu, bo pojechali do
dziadków. – powiedział i pociągnął mnie
za rękę w stronę wyjścia. Po chwili już siedziałam w samochodzie Jusa i
jechaliśmy do jego domu.
Gdy zatrzymaliśmy się na miejscu nie zdarzyłam nawet
otworzyć drzwi bo Bieber zrobił to za mnie.
-Och, bo się zarumienię – powiedziałam słodko
patrząc Justinowi w oczy i wybuchliśmy śmiechem tak mocnym, że ledwo dostaliśmy
się do domu. Nadal trzymając się za bruchy dostaliśmy się do salonu o
rozsiedliśmy się na kanapie w salonie.
-Masz oreo? – zapytałam a on pokiwał głową i poszedł
do kuchni. – Tylko się pośpiesz! –
krzyknęłam jeszcze za nim.
Po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej czekolady i
paczką ciasteczek oreo, które ubóstwiam.
-Mmmm, pycha – powiedziałam upijając łyk czekolady z
kubka, kiedy on otwierał paczkę.
Wyciągnął z niej jedno ciastko i włożył mi je do buzi tak, że miałam je
między szczęką górną a dolną. Wgryzłam
się w ciastko i rozkoszowałam się smakiem co jakiś czas pomrukując z
zadowolenia. Justin przyglądał mi się ze śmieszną miną co jakiś czas chichocząc.
-O co ci chodzi? – zapytałam zdezorientowana.
-Jęczysz tak, jakbyś przechodziła orgazm. –
odpowiedział z poważną miną i zaniósł się głośnym śmiechem.
-Wal się – mruknęłam i zajęłam się jedzeniem ciastek. Jednak to nie
pomogło, bo zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
-I z czego rżysz?! – zapytałam z wyraźną pretensją w
głosie.
-Co ty wtedy powiedziałaś? – zapytał między napadami
śmiechu.
-I z czego rżysz.
-No ale wcześniej? – dalej domagał się odpowiedzi.
-No wal się – powiedziałam obojętnie, a on zalał się
kolejną salwą śmiechu – bo majtek nie dopierzesz.
-Zrozumiałem… zwal se – dokończył i rozłożył się na
kanapie trzymając się za brzuch ze śmiechu. Gdy ogarnęłam sprawę sama się zaśmiałam z głupoty Justina.
-Głupi jesteś – powiedziałam gdy się uspokoił.
-Co powiedziałaś ? – zapytał podnosząc się do
pozycji stojącej. Ja również wstałam i powoli zaczęłam do niego się zbliżać.
-Powiedziałam… - podchodziłam coraz bliżej niego –
że … - podeszłam bliżej – jesteś .. – podeszłam maksymalnie do niego i
wyszeptałam tuż przy jego ustach ostatnie słowo – głupi – dokończyłam i
cmoknęłam go w policzek.
-Pożałujesz tego – powiedział i zanim zdążyłam
zareagować złapał mnie tak jak pannę młodą i niósł na górę.
-Puść mnie – zaśmiałam się i weszliśmy, a właściwie
Justin wszedł do łazienki ze mną na rekach postawił mnie pod prysznicem, i
wystarczyła chwila nieuwagi a on odkręcił wodę, oczywiście zimną wodę i zaczął
się śmiać. Ja po chwili namysłu złapałam go za rękę i wciągnęłam go pod
prysznic tak, że klękał przede mną.
-Za coo? – zapytał z pretensją gry zakręcałam wodę.
-Nie pytaj się za co tylko daj ręcznik -
odpowiedziałam patrząc w lustro, w którym zobaczyłam swoje mokre włosy i
rozmazany tusz do rzęs. –Boże, wyglądam jak Samara – jęknęłam – pożyczysz mi
jakieś dresy i koszulkę? Bo przez twoje cudne pomysły jestem cała mokra.
-Spokojnie kocie już idę – zaśmiał się i wyszedł z
łazienki. Ja natomiast zrzuciłam z siebie mokre ciuchy, pozostając w samej
bieliźnie zmyłam z twarzy rozmazany makijaż. Wycierając twarz w puchaty ręcznik
poczułam ręce Biebsa oplatające mnie w talii.
-Mrr, seksowny stanik – mruknął mi do ucha i
strzelił mi ramiączkiem od wyżej wymienionej części garderoby.
-Zboczuch – warknęłam – przyniosłeś mi jakieś
ubrania?
-Yhymm… - mruknął i zaczął składać drobne
pocałunki wzdłuż mojej szyi. Rozejrzałam
się po łazience i natrafiłam wzrokiem na ubrania.
-Teraz możesz już wyjść, chcę się przebrać –
powiedziałam lekko odpychając od siebie Justina.
-Yhym… - kolejny raz wymruczał w moją szyję nadal zostawiając
serię pocałunków na skórze.
-Justin! – lekko podniosłam głos odwracając się
przodem do niego, lecz on mnie wziął z
zaskoczenia. Ujął moją twarz w dłonie i przycisnął swoje malinowe usta do
moich. Jedną rękę wplotłam w jego złote włosy a drugą zaś położyłam na jego
karku i przyciągnęłam go jeszcze bliżej. Przypomnieliśmy sobie jednak o tym, ze
trzeba oddychać i po chwili się od siebie odsunęliśmy.
-Ubierz się – powiedział i skierował się do wyjścia –
czekam w salonie.
Gdy Justin wyszedł z łazienki to zaczęłam się
zastanawiać jak to z nami jest. Odruchowo przyłożyłam palec do moich warg i
czując jeszcze na nich smak ust chłopaka przejechałam po nich językiem. Na sama myśl o tym, co się przed chwilą
działo mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie ukrywam, jest przystojny jak cholera.
Odtańczyłam jeszcze mój mentalny taniec radości i sięgnęłam po ubrania. W
zestawie były spodnie od dresu, szara bluza z kapturem i jak się domyślam za
małe bokserki Justa. Bielizna przez ten czas zdążyła na mnie wyschnąć więc naciągnęłam
na siebie tylko dresy i bluzę. Włosy lekko przeczesałam palcami i zeszłam na
dół.
-Co robimy? – zapytałam widząc siedzącego na kanapie
Biebera.
-Oglądamy film – powiedział cicho i nacisnął
przycisk na pilocie. Siedzieliśmy w kompletnej ciszy oglądając film, który
zarówno mnie, jak i Biebsa mało interesował. W końcu postanowiłam przerwać tą
ciszę.
-Justin – zaczęłam, ale on nadal tępo wpatrywał się w
ekran. Ponowiłam to jeszcze raz lecz nadal się nie odezwał więc wyłączyłam
telewizor i usiadłam mu na kolanach. – Spójrz na mnie.
-Co? -
zapytał zrezygnowany.
-Czym my w ogóle jesteśmy? – zapytałam z cichym
westchnieniem.
Od autorki: Tak więc jest rozdział, po tak długiej przerwie. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Tak jak wspominałam w poprzednim poście, możecie założyć konta bohaterów naszego opowiadania na twitterze, oczywiście z poprzednim uprzedzeniem mnie w komentarzu. CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)Zajrzyjcie do zakładki Heroes, nastąpiła zmiana bohaterki :)