wtorek, 8 października 2013

Nowy blog

Tak więc wracam z nowym opowiadaniem http://i-still-believe-in-love.blogspot.com/. Może na początku będzie trochę nudno, ale to wszystko z czasem się zmieni. Akcja się rozwinie, no i wszystko będzie ok, przynajmniej mam taką nadzieję. Jak wiadomo blog jest o Justinie, to jest wiadome. Mam nadzieję, że fabuła wam się spodoba. Starałam się, aby to opowiadanie było inne od pozostałych więc myślę, że sprostałam postawionemu sobie zadaniu. Czekam na wasze opinie i zachęcam do czytania. Wpisujcie się do zakładki "Informowani", jeżeli ktoś jest zainteresowany o nowych notkach <podajcie swój tt, na inne adresy nie informuję>.

piątek, 27 września 2013

Ogłoszenie.

Długo się nad tym zastanawiałam, i doszłam do wniosku, że ZWIESZAM tego bloga. Robię to z krwawiącym sercem, naprawdę ciężko mi to zrobić. Tak długo nie było rozdziału i wierzcie mi, zabierałam się za jego pisanie kilka razy, lecz z marnym skutkiem. Miałam pomysł na tą historię, ale co z nim się stało? Wyparował, zabrakło weny, oraz czasu. Pewnie teraz polecą hejty na mnie w stylu : po co się zabierałaś za to opowiadanie, a teraz je zawieszasz? itp.
Jestem w drugiej gimnazjum, codziennie mam od 7-8 lekcji, i w dodatku mam w tym roku bierzmowanie.  Dużo nauki, i ciągle brakuje czasu.
Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie, jeżeli nie, to mówi się trudno, ale takie życie. Nie wiem, czy kiedyś powrócę do pisania tej historii, ale mimo to odwiedzajcie tego bloga, może kiedyś się coś tu pojawi. Jestem w trakcie tworzenia nowej historii i Justinie, tak więc może, gdy się z mobilizuję, to utworzę kolejnego bloga.
OFICJALNIE, ZAWIESZAM BLOGA NA CZAS  NIEOKREŚLONY.

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 8





 CZYTASZ = KOMENTUJESZ


-Co teraz mamy? – zapytałam Justina wychodząc z klasy od fizyki.
-Chemia – jęknęłam niezadowolona – zrywamy się? Mamy tylko jeszcze dwie lekcje.
-Idziemy. Tylko gdzie? – zapytałam.
-Mamy i dzieciaków nie ma w domu, bo pojechali do dziadków.  – powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Po chwili już siedziałam w samochodzie Jusa i jechaliśmy do jego domu.


Gdy zatrzymaliśmy się na miejscu nie zdarzyłam nawet otworzyć drzwi bo Bieber zrobił to za mnie.
-Och, bo się zarumienię – powiedziałam słodko patrząc Justinowi w oczy i wybuchliśmy śmiechem tak mocnym, że ledwo dostaliśmy się do domu. Nadal trzymając się za bruchy dostaliśmy się do salonu o rozsiedliśmy się na kanapie w salonie.
-Masz oreo? – zapytałam a on pokiwał głową i poszedł do kuchni.  – Tylko się pośpiesz! – krzyknęłam jeszcze za nim.
Po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej czekolady i paczką ciasteczek oreo, które ubóstwiam.
-Mmmm, pycha – powiedziałam upijając łyk czekolady z kubka, kiedy on otwierał paczkę.  Wyciągnął z niej jedno ciastko i włożył mi je do buzi tak, że miałam je między szczęką górną a dolną.  Wgryzłam się w ciastko i rozkoszowałam się smakiem co jakiś czas pomrukując z zadowolenia. Justin przyglądał mi się ze śmieszną miną co jakiś czas chichocząc.
-O co ci chodzi? – zapytałam zdezorientowana.
-Jęczysz tak, jakbyś przechodziła orgazm. – odpowiedział z poważną miną i zaniósł się głośnym śmiechem.
-Wal się – mruknęłam  i zajęłam się jedzeniem ciastek. Jednak to nie pomogło, bo zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
-I z czego rżysz?! – zapytałam z wyraźną pretensją w głosie.
-Co ty wtedy powiedziałaś? – zapytał między napadami śmiechu.
-I z czego rżysz.
-No ale wcześniej? – dalej domagał się odpowiedzi.
-No wal się – powiedziałam obojętnie, a on zalał się kolejną salwą śmiechu – bo majtek nie dopierzesz.
-Zrozumiałem… zwal se – dokończył i rozłożył się na kanapie trzymając się za brzuch ze śmiechu. Gdy ogarnęłam sprawę  sama się zaśmiałam z głupoty Justina.
-Głupi jesteś – powiedziałam gdy się uspokoił.
-Co powiedziałaś ? – zapytał podnosząc się do pozycji stojącej. Ja również wstałam i powoli zaczęłam do niego się zbliżać.
-Powiedziałam… - podchodziłam coraz bliżej niego – że … - podeszłam bliżej – jesteś .. – podeszłam maksymalnie do niego i wyszeptałam tuż przy jego ustach ostatnie słowo – głupi – dokończyłam i cmoknęłam go w policzek.
-Pożałujesz tego – powiedział i zanim zdążyłam zareagować złapał mnie tak jak pannę młodą i niósł na górę.
-Puść mnie – zaśmiałam się i weszliśmy, a właściwie Justin wszedł do łazienki ze mną na rekach postawił mnie pod prysznicem, i wystarczyła chwila nieuwagi a on odkręcił wodę, oczywiście zimną wodę i zaczął się śmiać. Ja po chwili namysłu złapałam go za rękę i wciągnęłam go pod prysznic tak, że klękał przede mną.
-Za coo? – zapytał z pretensją gry zakręcałam wodę.
-Nie pytaj się za co tylko daj ręcznik  -  odpowiedziałam patrząc w lustro, w którym zobaczyłam swoje mokre włosy i rozmazany tusz do rzęs. –Boże, wyglądam jak Samara – jęknęłam – pożyczysz mi jakieś dresy i koszulkę? Bo przez twoje cudne pomysły jestem cała mokra.
-Spokojnie kocie już idę – zaśmiał się i wyszedł z łazienki. Ja natomiast zrzuciłam z siebie mokre ciuchy, pozostając w samej bieliźnie zmyłam z twarzy rozmazany makijaż. Wycierając twarz w puchaty ręcznik poczułam ręce Biebsa oplatające mnie w talii.
-Mrr, seksowny stanik – mruknął mi do ucha i strzelił mi ramiączkiem od wyżej wymienionej części garderoby.
-Zboczuch – warknęłam – przyniosłeś mi jakieś ubrania?
-Yhymm… - mruknął i zaczął składać drobne pocałunki  wzdłuż mojej szyi. Rozejrzałam się po łazience i natrafiłam wzrokiem na ubrania.
-Teraz możesz już wyjść, chcę się przebrać – powiedziałam lekko odpychając od siebie Justina.
-Yhym… - kolejny raz wymruczał w moją szyję nadal zostawiając serię pocałunków na skórze.
-Justin! – lekko podniosłam głos odwracając się przodem do niego, lecz on mnie wziął  z zaskoczenia. Ujął moją twarz w dłonie i przycisnął swoje malinowe usta do moich. Jedną rękę wplotłam w jego złote włosy a drugą zaś położyłam na jego karku i przyciągnęłam go jeszcze bliżej. Przypomnieliśmy sobie jednak o tym, ze trzeba oddychać i po chwili się od siebie odsunęliśmy.
-Ubierz się – powiedział i skierował się do wyjścia – czekam w salonie. 


Gdy Justin wyszedł z łazienki to zaczęłam się zastanawiać jak to z nami jest. Odruchowo przyłożyłam palec do moich warg i czując jeszcze na nich smak ust chłopaka przejechałam po nich językiem.  Na sama myśl o tym, co się przed chwilą działo mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie ukrywam, jest przystojny jak cholera. Odtańczyłam jeszcze mój mentalny taniec radości i sięgnęłam po ubrania. W zestawie były spodnie od dresu, szara bluza z kapturem i jak się domyślam za małe bokserki Justa. Bielizna przez ten czas zdążyła na mnie wyschnąć więc naciągnęłam na siebie tylko dresy i bluzę. Włosy lekko przeczesałam palcami i zeszłam na dół.
-Co robimy? – zapytałam widząc siedzącego na kanapie Biebera.
-Oglądamy film – powiedział cicho i nacisnął przycisk na pilocie. Siedzieliśmy w kompletnej ciszy oglądając film, który zarówno mnie, jak i Biebsa mało interesował. W końcu postanowiłam przerwać tą ciszę.
-Justin – zaczęłam, ale on nadal tępo wpatrywał się w ekran. Ponowiłam to jeszcze raz lecz nadal się nie odezwał więc wyłączyłam telewizor i usiadłam mu na kolanach. – Spójrz na mnie.
-Co?  - zapytał zrezygnowany.
-Czym my w ogóle jesteśmy? – zapytałam z cichym westchnieniem. 


Od autorki: Tak więc jest rozdział, po tak długiej przerwie. Mam nadzieję, że wam się spodoba.  Tak jak wspominałam w poprzednim poście, możecie założyć konta bohaterów naszego opowiadania na twitterze, oczywiście z poprzednim uprzedzeniem mnie w komentarzu. CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)Zajrzyjcie do zakładki Heroes, nastąpiła zmiana bohaterki :)

UWAGA, UWAGA, UWAGA!

Są tu może osoby, które mają czas, mają twittera i chciałyby poprowadzić konto jakiegoś bohatera naszego opowiadania? Jestem otwarta na wasze propozycje, więc jeżeli  ktoś był by chętny, to proszę zostawić komentarz pod tą notką. 
Do wyboru są następujące konta:Mia JohnsJustin Bieber
Christian Beadles
 Ryan Butler
A gdyby było więcej  chętnych można prowadzić też tt mamy Justina, i rodziców Mii.
Rozdział jest w trakcie pisania :)